Wpisany przez Zbigniew Sikora poniedziałek, 08 czerwca 2009 00:00
8 czerwca 2009 r. przypada 30-sta rocznica pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny, w czasie której stanął On na nowotarskiej ziemi.
Jubileusz ten jest okazją do wspomnień wyszystkich, którzy pamiętają pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II do Ojczyzny i mają dziś możliwość przekazać młodszym swoje wrażenia z tamtego spotkania z Ojcem Świętym. Bardzo trudno będzie przedstwić atmosferę tamtego spotkania i wielu innych pielgrzymek, kiedy to na czas ich trwania stawaliśmy się wolnym narodem. W 1989 roku doczekaliśmy się "odnowy oblicza TEJ Ziemi" i Polska odzyskała niepodległość. Przeżyjmy to jeszcze raz czytając homilię Ojca Świętego, wygłoszoną na nowotarskim lotnisku. Przeglądając poniższe zdjęcia może się uda odnaleźć siebie w tłumie uczestników.
8 czerwca 1979 r. w nocy o godzinie 12 odbyła się w nowobystrzańskim kościele msza święta i po jej zakończeniu parafianie oraz druhowie OSP udali się na spotkanie z Ojcem Świętym do Nowego Targu. Ubrani odświętnie w stroje góralskie wyruszli pieszo trasą, którą dawniej wielokrotnie jeźdzli nasi przodkowie na jarmarki do "miasta". Idąc przez Czerwienne, Maruszynę nasi pielgrzymi niejednokrotnie widzieli zapalające się światła w oknach, gdzie ludzie zdumieni wyglądali, kto tak wcześnie wędruje na spotkanie z Papieżem. Dla młodych odległość do Nowego Targu nie była żadnym problemem, jednak starsze osoby mogły mieć trudności z jej pokonaniem. Z pomocą przyszedł im kierowca PKS Władysław Skupień "Bielski", który wiele ryzykując podwiózł ich autobusem do Maruszyny, skąd na lotnisko poszli o własnych siłach. Ze wszystkich stron Podhala schodzili się ludzie na spotkanie z osobą, którą wielokrotnie wcześnie widzieli na różnych kościelnych uroczystościach, gdzie pojawiał się jako Metropolita Krakowski. Teraz czekali na spotkanie z nim jako Następcą Świętego Piotra - Janem Pawłem II.
Około godziny 10 dało się słyszeć warkoty silników i od strony Gorców wyraźnie widać było nadlatujące helikoptery.
Papież przejechał pomiędzy sektorami gdzie niósł się potężny góralski śpiew jakim wszyscy z wielką radością witali "Gazde Świata".
Hej, dziś bez całe nase Podhole
Idziemy syćka tu górole
Pokłonimy się Łojcu Świętemu
Świata Gazdowi i nasemu !
Witojze nom Łojce Święty,
Na Podhalu dziś przyjęty,
Tysiąc roków my cekali,
Tobie my się docekali
Będziemy Cię pamiętali.
Ani się rycerzom w Giewoncie nie śniło,
By Podhale kiedy Papiyża witało !
Na wzniesionym ołtarzu czekała na Ojca Świętego Matka Boska Ludźmierska. Gdy nastąpił moment czytania Słowa Bożego, Jan Paweł II był niezwykle skupiony, również skupienie zachował w czasie głoszenia homilii. Mówił w niej o swojej miłości do pięknej podhalańskiej ziemi, która choć wspaniała, jest jednocześnie kamienistą, niezbyt urodzajną i wymagającą niemałego trudu "rolniczego". Mówił o emigracji górali, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych Ameryki i prosił, aby stając się Amerykanami, nie przestali być góralami. Aby stawszy się materialnie bogatsi - duchowo nie ubożeli. Pobłogosławił tym "zza wody" i tym zgromadzonym na Eucharystii.
Nadszedł czas pożegnania - nie było łatwo żegnać się z Najwyższym Pasterzem. Był śpiew, lecz były także łzy.
Nie odjezdzoj do Rzymu Janie Pawle,
Przecie Ci tu w nasej Polsce nie było źle.
Z tyk Tatrzańskich Turni najblizej do nieba,
Tu się razem pomodlimy, bo tak trzeba !
Aż wreszcie Jan Paweł II zakończył żartobliwie: "Biermy się stąd, bo spod Tater sikawica idzie"! i tak się stało - gdy tylko helikoptery poderwały się od ziemi, powoli nadciągnęła ogromna nawałnica. W tym ogromnym deszczu, przemokniętych strojach góralskich ludzie wracali do domów tak, jakby to była najpiękniejsza pogoda. Radość z tego spotkania i nadzieja rosły we wszystkich sercach. Ludzie poczuli się zjednoczeni, silniejsi i podniesieni na duchu.